Tanya Stephens wnosi sporą dawkę żeńskiej wrażliwości do zdominowanej przez mężczyzn sceny dancehallowej. Vivienne Tanya Stephenson, bo tak brzmi jej pełne nazwisko, od wczesnych lat nasiąkała takimi gatunkami jak calypso czy amerykański soul. Gdy zaczynała rymować jeszcze jako nastolatka, swoje utwory wypełniała dowcipnymi, niejednoznacznymi tekstami, często pod względem muzycznym nawiązującymi właśnie do stylu calypso.
Stephens jest w równym stopniu mistrzynią płomiennych dancehallowych riddimów jak i lirycznych akustycznych ballad, przepełnionych tekstami tyle samo komicznymi i wnikliwymi, co zjadliwymi. Umiejętność opisania rzeczywistości w ciekawy, często kontrowersyjny sposób oraz bardzo ciekawa i charakterystyczna barwa głosu sprawiły, że w przeciwieństwie do wielu jamajskich artystów, ceniona jest także wśród osób nie interesujących się bezpośrednio muzyką reggae.
Karierę zapoczątkowała albumem z 1994 roku, na którym nawiązała współpracę z Barrym OHare. Wspólnie wypuścili oni w świat takie hity jak Kick Way i I Bet You Miss Me. Po drodze Stephens miała także drobną europejską przygodę z muzyką rockową, której nie pozostała jednak wierna zbyt długo. Już na początku nowego stulecia powodowana tęsknotą za dancehallem powróciła na Jamajkę, by wydać kolejno Gangsta Blues oraz Rebelution - dwa krążki prezentujące całe spektrum jej muzycznych ciągotek.
Pochodzący z albumu Gangsta Blues hit Its a pity, oparty na riddimie Doctors Darling, przyniósł jej nie tylko światowy rozgłos, lecz pozwolił Stephens wejść do czołówki najbardziej cenionych jamajskich muzyków.
Zapytana o to, co uważa za jedną ze swoich najmocniejszych stron, Tanya wymienia na pierwszym miejscu konsekwencję. Jak zapewnia artystka, wyraża się ona przede wszystkim w pełnej szczerości i oddaniu, z którymi tworzy nagrywane przez siebie płyty. Nie ma lepszego sposobu, by sprawdzić prawdziwość tych słów, niż wybrać się na tegoroczny Reggae Dub Festival w Bielawie, gdzie Tanya Stephens wystąpi na jedynym koncercie w Polsce.